Gesualdo da Venosa, czyli słynny kompozytor, książę i… morderca

Książę Gesualdo da Venosa przeszedł do historii jako genialny kompozytor muzyki renesansowej. Jednak w annałach kryminalistyki jest znany jako… morderca
Gesualdo da Venosa, czyli słynny kompozytor, książę i… morderca

Igor Strawiński, jeden z najbardziej wpływowych kompozytorów XX wieku, nazywał go arystokratą o tendencjach rewolucjonisty. Carlo Gesualdo, w którego żyłach płynęła błękitna krew, był niezwykle ceniony również w swej epoce. Nie miał dwudziestu lat, gdy okrzyknięto go księciem madrygału (wokalny utwór wielogłosowy – przyp. red.). Pięć lat później, po zabiciu żony i jej kochanka, dorobił się przydomku księcia morderców. Genialny kompozytor, który w XVI wieku tworzył awangardową muzykę – zbyt nowoczesną nawet dla wielu dzisiejszych melomanów, ciągle fascynuje i muzykologów, i… prawników.

PRZERWANA KARIERA DUCHOWNEGO

Gesualdo urodził się w 1566 roku w Venosie w jednej z najznamienitszych rodzin południowej Italii. Brat ojca kardynał Alfonso dzierżył godność arcybiskupa Neapolu i o mały włos nie został papieżem. Koligacjom po mieczu nie ustępowały te po kądzieli. Matka była siostrzenicą Piusa IV oraz siostrą kardynała Karola Boromeusza, jednego z najbardziej szanowanych liderów kontrreformacji, wyniesionego na ołtarze w 1610 roku. Chłopiec wzrastał w atmosferze kontrastów. Rodzice wychowywali go surowo, w duchu jezuickim. Jako młodszy syn był bowiem przeznaczony do stanu duchownego. Jednocześnie otaczali go muzycy i poeci, dla których podwoje pałacu stały otworem. Najbardziej znanym jego bywalcem był Torquato Tasso, autor głośnego poematu „Jerozolima wyzwolona”.

Nie ulega wątpliwości, że szlachetnie urodzony, pracowity i zdradzający od najmłodszych lat uzdolnienia muzyczne Carlo wspiąłby się wysoko po szczeblach kościelnej kariery, może nawet zasiadłby w przyszłości na papieskim tronie, o czym po cichu marzyła jego matka. Jednak po nagłej śmierci starszego brata spoczęły na nim obowiązki dynastyczne. Nie skończył dwudziestu lat, gdy dzięki papieskiej dyspensie poślubił sześć lat starszą kuzynkę Marię d’Avalos. Panna młoda pochodziła z hiszpańskiej rodziny królewskiej i była… dwukrotną wdową (po raz pierwszy na ślubnym kobiercu stanęła jako piętnastolatka, ale małżeństwo nie trwało długo – zgodnie z gminną wieścią małżonek umarł z powodu nadmiernej aktywności seksualnej). Choć urodziła dwójkę dzieci, uchodziła za najpiękniejszą kobietę w królestwie.

Carlo i Maria zamieszkali w pałacu Torre Maggiore w Neapolu, gdzie przyszedł na świat ich syn Emanuel. Książę powrócił do swych pasji, zaś zaniedbywana małżonka wdała się w gorący romans z poznanym na balu urodziwym arystokratą i ojcem czwórki dzieci Fabriziem Carafą.

Całe miasto huczało, że Carlo Gesualdo nie baczy, kogo jego niewierna żona przyjmuje w małżeńskiej alkowie. W końcu rogacz zdecydował się zweryfikować obraźliwe plotki. Obwieścił, że wyjeżdża na kilkudniowe polowanie, po czym nagle wrócił do domu bez uprzedzenia. Owej nocy, 16 października 1590 roku, pałac (obecnie numer 9) przy placu San Domenico Maggiore w Neapolu stał się scenerią makabrycznego mordu. Zastawszy żonę w objęciach amanta, książę zabił oboje.

Najwierniejszy opis zbrodni przedstawili wysłani przez wicekróla Neapolu Mirandę (nominował go Filip II Habsburg, ponieważ Królestwo Neapolu w latach 1516-1707 pozostawało pod rządami hiszpańskimi) urzędnicy sądowi, którzy dokonali inspekcji apartamentu następnego dnia po tragedii. W małżeńskiej sypialni na podłodze leżał Fabrizio Carafa. Cieszący się sławą najprzystojniejszego mężczyzny w królestwie książę miał na sobie należącą do Marii nocną damską halkę z czarnego jedwabiu z falbankami w okolicach bioder. Zakrwawione ciało było podziurawione sztyletem i wystrzałami z arkebuza. Rany znajdowały się na głowie, szyi, klatce piersiowej, brzuchu, w okolicach nerek, na ramionach i dłoniach. Jedna z kul trafiła w głowę, z otworu wyciekła niewielka ilość mózgu. Gdy urzędnicy podnieśli ciało, znaleźli ranę, która ich zdaniem powstała po uderzeniu mieczem. Maria d’Avalos leżała na łóżku naga, miała podciętą szyję i niezliczoną ilość ran. Zgodnie z raportem naoczny świadek zeznał, że widział, jak książę z impetem wpadł do sypialni wraz z trzema mężczyznami ze swej gwardii przybocznej. Słyszał, jak Gesualdo, bluzgając, wydał im polecenie, aby zabili „parszywego gacha i jego prostytutkę”. Potem książę wyszedł, ale wrócił i, krzycząc, że nie będzie rogaczem, lżył i niemiłosiernie ranił ciało swej niewiernej żony i jej faworyta.

Nic dziwnego, że zabójstwo zostało z niezwykłą weną opisane przez wielu literatów. Pierwszy poświęcił strofy zamordowanej parze Torquato Tasso. W 1895 roku historię opisał Anatole France. W 1995 roku Werner Herzog nakręcił film „Śmierć na pięć głosów” i pokazał alkowę i łoże, na którym kompozytor zasztyletował swą niewierną żonę i jej kochanka. Mieszkający dziś w apartamencie, w którym ponad 400 lat temu doszło do zbrodni, 82-letni kompozytor Francesco d’Avalos, krewny Marii (jego „ośmiokrotny” pradziadek był jej wujem), stwierdził jednak, że łóżko pochodzi z późniejszego okresu.

ZAGINIONE CIAŁA

Po okrutnej rzezi ciała miały zostać wystawione na dziedzińcu pałacu na widok publiczny, a następnie przeniesione do pobliskiej bazyliki San Domenico Maggiore, gdzie kochający się sekretnie w Marii zakonnik zbezcześcił jej zwłoki, dopuszczając się nekrofilii. Nie potwierdzają tego jednak żadne urzędowe zapisy. Nie ma również oficjalnych adnotacji dotyczących miejsca spoczynku dwojga kochanków. Ponieważ zgodnie z przekazem ustnym zostali pochowani w tejże bazylice, w 1993 roku zlecono profesorowi Gino Fornaciariemu, słynnemu paleopatologowi z Uniwersytetu w Pizie (badał m.in. naturalne mumie dynastii aragońskiej, szczątki bankierskiego rodu Medyceuszy oraz św. Antoniego z Padwy), przeszukanie sarkofagów zamordowanej pary. Okazało się, że sarkofag Marii jest pusty. Nie wiadomo, co się stało z jej ciałem. W grobowcu pod numerem 11 znajdowały się szczątki ludzkie. Choć badania potwierdziły ślady ran ciętych i kłutych, profesor Fornaciari powiedział „Focusowi Historia”, że nie ma całkowitej pewności, że kości należą do zabitego mężczyzny.

Beatrice Cecaro w książce „Madre di Pieta. Amore e morte all’origine della capella Sansevero” wysunęła tezę, że Fabrizio Carafa został pochowany w słynnej kaplicy Sanseve- ro położonej na północ od kościoła. „Kaplica powstała jako typowa budowla wotywna na zlecenie matki zamordowanego młodzieńca. Adriana Carafa della Spina chciała w ten sposób wybłagać przebaczenie dla syna” – twierdzi autorka, dodając, że według niej najprawdopodobniej ciało spoczywa u stóp głównego ołtarza. Wskazywałby na to anioł nad płaskorzeźbą wyobrażającą pogrążoną w smutku i modlitwie kobietę oraz dwa amorki odkrywające płytę nagrobną.

JEZUICKA INTRYGA?

Jak napisali w swym raporcie sądowi urzędnicy, po podwójnej zbrodni książę Carlo Gesualdo musiał opuścić miasto. Tak zdecydował wicekról Neapolu, którego zabójca poinformował o swym czynie. Jedenaście dni później, 27 października, rozpoczął się proces. Sędziowie doszli do wniosku, że książę Carlo Gesualdo miał wszelkie podstawy, aby krwią zmyć hańbę, jaką okryła go małżonka. W aktach procesowych Maria jest opisana jako kobieta chutliwa i pełna nieczystych żądz. Proces został zamknięty już drugiego dnia. Pośpiech podyktowała również chęć jak najszybszego uciszenia skandalu, w który zamieszane były trzy największe rody w królestwie.

W 2013 r., w 400. rocznicę śmierci kompozytora, wśród włoskich jurystów i historyków prawa rozgorzała dysputa, czy Carlo Gesualdo rzeczywiście popełnił honorowe zabójstwo. Jedni twierdzili, że książę zamordował z premedytacją, a nie w desperacji i w porywie niekontrolowanej zazdrości. Inni utrzymują, że Carlo był w istocie ofiarą – czuł się w obowiązku zabić niewierną żonę, bo tak nakazywał kodeks honorowy, usankcjonowany stosownymi przepisami prawa, które, nawiasem mówiąc, zostały usunięte z włoskiego kodeksu karnego dopiero w 1981 roku.

Lekarz i historyk amator Giovanni Savignano, autor wydanej w 2011 roku książki „Intrighi, Carlo Gesualdo tra musica, amore e morte”, uważa natomiast, że podwójny mord był wynikiem… jezuickiej intrygi. „Zakon używał wielu sposobów, aby przywłaszczyć sobie wielkie majątki prywatne. Nie zapominajmy, że w tym przypadku wchodziły w grę trzy najpotężniejsze rody w królestwie. Lektura testamentu ojca kompozytora Fabrizia nie pozostawia wątpliwości, że w razie śmierci jego synów jezuici mieli szansę wejścia w posiadanie większości jego dóbr. Poza tym, stryj kompozytora Alfonso Gesualdo, potężny kardynał popierający koronę, był poważnym kandydatem na papieski tron i jako taki miał swoich wrogów. Okrywając hańbą ród Gesualdo, można było uniknąć jego zwycięstwa w konklawe” – powiedział Giovanni Savignano.

PIĘCIOLINIA BÓLU

Choć ze strony wymiaru sprawiedliwości nic mu nie groziło, książę ze strachu przed zemstą rodzin swej żony i jej kochanka schronił się w zamku obronnym w Gesualdo. Kazał nawet wyciąć hektary wiekowego lasu, aby z położonej na wzgórzu fortecy widzieć każdego, kto się do niej zbliżał. Niecałe cztery lata po zabójstwie ożenił się ponownie z Eleonorą d’Este, mało urodziwą kuzynką księcia Ferrary Alfonsa. Z okazji ślubu, który odbył się na dworze w Ferrarze, Eleonora ofiarowała mu w prezencie drogocenną zbroję. Wykorzystywany podczas rycerskich turniejów rynsztunek (dziś w zbiorach czeskiego zamku Konopiszte, 50 km od Pragi) był bogato zdobiony ornamentami nawiązującymi do pasji muzycznej księcia. Wśród wygrawerowanych na niej trąb, harf, lutni i innych instrumentów znanych w epoce jest też niewielka pięciolinia, na której widnieją dwie nuty – „mi” (E) i „sol” (G), odpowiadające inicjałom dwóch rodów: Este i Gesualdo – złączonych węzłem miłości, a w każdym razie małżeństwa. W tym przypadku był to związek z rozsądku, leżał bowiem w interesie obu stron. Zgodnie z prawem księstwo Ferrary z braku męskiego spadkobiercy powinno wrócić do papiestwa. Rodzina panny młodej miała nadzieję, nawiasem mówiąc – płonną, że dzięki wpływom potężnego kardynała Alfonsa uda się tego uniknąć.

Po 2 latach, wydawszy cztery tomy madrygałów, niezadowolony, znużony i znudzony rodzinnymi waśniami na dworze w Ferrarze kompozytor wrócił do Gesualdo, gdzie kilka miesięcy później dołączyła do niego żona. W zamku na wzgórzu otoczył się artystami, grał i tworzył. Miewał napady złości, podczas których sadystycznie znęcał się nad żoną. Znajdował ukojenie, każąc się chłostać prawie do utraty tchu. Eleonora wiele razy go opuszczała, nigdy jednak nie zdecydowała się na rozwód, którego chciała jej rodzina.

Zły stan psychiczny kompozytora pogłębił się na wieść, że jego syn z pierwszego małżeństwa Emanuel spadł z konia i się zabił. Młodzieniec był jego jedynym spadkobiercą – syn z drugiego związku zmarł w dzieciństwie. Pogrążony w rozpaczy Gesualdo zamknął się w pokoju i kilkanaście dni później, 8 września 1613 roku, zmarł w wieku 47 lat. Jego ciało oficjalnie spoczywa w kaplicy Świętego Ignacego w kościele Gesu Nuovo w Neapolu, o czym świadczy tablica nagrobna. Wielu historyków twierdzi jednak, że został pochowany w miejscowości Gesualdo, u stóp ołtarza w kościele Santa Maria delle Grazie, który ufundował w intencji odkupienia swych win. W kościele tym znajduje się datowany na 1609 rok obraz pędzla Giovanniego Balducciego, na którym kardynał Karol Boromeusz prosi Stwórcę o łaskę dla swego siostrzeńca.